Niespełna tydzień temu wróciłem z Chicago, najliczniejszego polonijnego miasta
na świecie i muszę przyznać, że zdążyłem poczuć polskiego ducha już pierwszego dnia pobytu na amerykańskiej ziemi . Trochę obawiałem się zarówno bariery językowej, licznych różnic światopoglądowych, jak i samego lotu samolotem, gdyż był to mój pierwszy raz 🙂
Obawy jednak okazały się zupełnie bezpodstawne. Samo Chicago bardzo przypomina
mi Warszawę, nie biorąc pod uwagę oczywiście powierzchni, a mieszkańcy
są przesympatyczni. Daje się to odczuć praktycznie na każdym kroku. Podczas niezliczonych spotkań udało mi się poznać ok. 2 tysięcy naszych rodaków, z wieloma
z nich rozmawiałem, a także się zaprzyjaźniłem. Każdy bez wyjątku okazał mi wiele serdeczności i otwartości, której nam Polakom, mieszkającym w Ojczyźnie niestety brakuje. Warto dodać, że są to ludzie niezwykle aktywni zarówno społecznie, jak
i gospodarczo.
Piękne jest to, że dostawałem wiele pytań o Polskę, o sytuację polityczną, ekonomiczną, oraz o to czy faktycznie jest tak, jak piszą gazety? Jak usłyszałem: „Mimo, że żyjemy
z dala od ukochanej Ojczyzny, to tak naprawdę sercem jesteśmy ciągle blisko niej”.
I te słowa znajdują potwierdzenie. Polacy z wietrznego miasta są niezwykłymi patriotami, którzy przekazują wartości religijne oraz patriotyczne następnym pokoleniom. To niesamowicie pokrzepiające.
W tajemnicy powiem tylko, że na pewno jeszcze wrócę to tego niezwykłego miejsca.